Po tym jak Elizabeth Anscombe postulowała „wyrzucenie za burtę” jałowych dyskusji nad tym, czy czyn jest dobry, czy zły, etyka doświadczyła renesansu etyki cnót. Ta odnowiona etyczna tradycja zaczęła być stosowana do etyk szczegółowych, w tym także do debaty na temat środowiska. To dało początek etyce cnót środowiskowych, która łączy doskonałość moralną człowieka z jego zobowiązaniami wobec świata naturalnego. Artykuł analizuje etykę cnót środowiskowych jako etykę adekwatną dla „antropocenu”, czyli ery człowieka.
Etyka cnót jest obecnie jedną z najważniejszych koncepcji etycznych. Jej głównym założeniem jest przekonanie, że dobre moralnie działanie może zagwarantować właściwie ukształtowany charakter moralnego sprawcy, na który składają się cnoty etyczne. W szczytowym momencie rozwoju etyka cnót została ostro skrytykowana przez sytuacjonistów – etyków zainspirowanych badaniami przeprowadzonymi w obrębie współczesnej psychologii społecznej (J.M. Doris, G. Harman, M.W. Merritt, P.B.M. Vranas). Jednym z efektów tej dyskusji jest powstanie deflacyjnych koncepcji cnoty, zarówno na gruncie sytuacjonizmu, jak i w obrębie samej etyki cnót. W moim artykule omawiam dwa deflacyjne ujęcia cnoty etycznej – jedno sformułowane przez sytuacjonistów i drugie przez etyka cnót – Roberta Adamsa, które sytuacjoniści uznali za pokrewne ich propozycji. Dokonuję krytyki porównawczej obu podejśći pokazuję ich trudności.